czwartek, 10 lutego 2011

Naprawdę warto żyć,
kochać i być dla innych

Z księdzem kanonikiem Tadeuszem Sochanem, proboszczem parafii pod wezwaniem Świętego Stanisława w Górecku Kościelnym rozmawia Łukasz Kot

Łukasz Kot: Rodzinną miejscowością księdza jest Grabowica w gminie Susiec.

Ksiądz Tadeusz Sochan: Nie wyobrażam sobie piękniejszego miejsca od mojej rodzinnej wioski na Roztoczu, którą jest Grabowica, mała wioska nieopodal Suśca. Tu się urodziłem i wychowałem, do niej tęsknie, gdy jestem z dala, i do niej ciągle powracam. Myślę, że to miejsce wśród przepięknych lasów, rzeźbiło moją osobowość. Tu miałem wspaniałych rodziców, rodzeństwo i nauczycieli, którzy nauczyli mnie wiary w Boga, miłości do człowieka i przyrody, odróżniać dobro od zła. Tu zrodziło sie powołanie do zawodu nauczycielskiego.

Kim byli rodzice?

Janina i Marcin. Rolnicy - jak wszyscy mieszkańcy wsi w tamtych czasach. Tata, oprócz rolnictwa zajmował się stolarką, umiał robić piękne ceberki, beczki na zboże i kapustę, rzeźbił w drewnie postacie świętych według własnej wyobraźni. Ulubionym tematem jego rzeźb były postacie pochodzenia żydowskiego. Dla nas, dzieci, wyrabiał przeróżne, drewniane zabawki, które wykradały nam dzieci sąsiadów. Mama, dobra gospodyni, bardzo wierząca, nie wyobrażała sobie niedzieli bez udziału we mszy świętej. Nas, swoje dzieci, nigdy nie zwolniła z tego obowiązku. Długo modliła się przed snem, pół głosem. Do dziś pamiętam jej modlitewki, których na próżno szukam w teraźniejszych modlitewnikach. W sprawach wiary zawsze była bezkompromisowa. Zawsze dbała, abyśmy jako dzieci, a później młodzież, byli dobrze i ładnie ubrani.

Ile ksiądz ma rodzeństwa?

Było nas czworo. Mówię ,,było'', ponieważ najstarszy brat, który założył rodzinę we Wrocławiu i tam pracował, juz nie żyje. Siostra, pielęgniarka, mieszka w Lublinie, a najmłodszy brat mieszka z żoną w Grabowicy. Zawsze miałem żal do rodziców, dlaczego nas tak mało...

Jak doszło do cudu uzdrowienia małego Tadeusza za przyczyną Matki Bożej Krasnobrodzkiej?

W kilka tygodni po urodzeniu ciężko zachorowałem. Nie było nadziei na odzyskanie zdrowia. Chwile były policzone. Babcia uszyła koszulkę, w której miano mnie położyć do trumienki. Tata stolarz szykował już deseczki. Mama postanowiła odbyć pielgrzymkę do Matki Bożej Krasnobrodzkiej. Zajęło jej to kilka godzin. O czym rozmawiała z Matką Bożą - nie wiem, ale gdy wróciła do domu, zastała dziecko zupełnie zdrowe.

Już w szkole podstawowej w Grabowicy miał Ksiądz pierwsze zadatki na nauczyciela.

Czas dzieciństwa, szkoły podstawowej, to czas szczęśliwy, pod znakiem zabawy, pasienia krów i trochę nauki z przymusu. Nie miałem upodobania w nauce, to było dla mnie zniewolenie. Nie lubiłem się uczyć. To był swoisty przymus z różnymi efektami. Nie mniej, gdy kończyłem siódmą klasę, wychowawczyni, żyjaca do dziś powiedziała do mamy, że,,Tadzio powinien pójść do liceum pedagogicznego, on powinien zostać nauczycielem''. Może zauważyła zaczątki powołania do tego zawodu, kiedy to zbierałem dzieciaki, kolegów i koleżanki, organizowałem piesze wycieczki po roztoczu, biwaki, inscenizacje.

Potem było Liceum Pedagogiczne w Szczebrzeszynie.

Mama posłuchała wychowawczyni. Napisaliśmy podanie o przyjęcie, po czym nastąpił egzamin wstępny. Warunkiem dopuszczenia do egzaminu z języka polskiego, matematyki i testu z inteligencji był egzamin z muzyki. Pamiętam, jak prowadziła go nieżyjąca już profesor Lina Gieysztor. Chyba dobrze zdałem, ponieważ od tego momentu chodziła za mną i pytała egzaminujących mnie z języka polskiego i matematyki: ,, Jak ten chłopiec zdaje ?''. Pamiętam, że z matematyki niewiele wiedziałem, także w teście na inteligencję u profesora Aleksandra Przysady nie umiałem odpowiedzieć, z której strony na wieży zamojskiego ratusza umieszczony jest zegar. Skąd miałem wiedzieć, jeśli nigdy wcześniej nie byłem w Zamościu? Nauka w Szczebrzeszyńskim liceum to najpiękniejsze lata mojego życia. Przez pięć lat solidnie przygotowywano mnie do zawodu nauczycielskiego. Duży nacisk kładziono na umiejętność organizowania zajęć po za lekcyjnych, harcerstwo, inscenizację na różne okazje.

Pierwsze kroki nauczycielskie to praca w szkole w Grabowicy.

Podjąłem prace nauczyciela w mojej rodzinnej miejscowości, zastałem tu jeszcze młodszych kolegów. Rozwijałem tu też swoje pasje, które rodziły się z miłości do małej ojczyzny - Roztocza. Pomogły mi w tym studia muzyczne w Lublinie. Zakładałem dziecięce i młodzieżowe zespoły muzyczne, organizowałem dni miejscowości, przeróżne konkursy, wieczornice, wycieczki, spotkania z ciekawymi ludźmi.

Do dzisiaj kocha Ksiądz muzykę. Ta miłość rozpoczęła się już na studiach muzycznych w Lublinie.

Już w Liceum Pedagogicznym trzeba było grać na jakimś instrumencie. Wybrałem skrzypce. Do dziś na nich gram. To taki miły dodatek do życia. W między czasie doszła gitara. gdy mi smutno i źle, biorę instrument, śpiewam i gram. Wymuszają na mnie to czasem moi goście, a nawet daję się namówić na spotkania muzyczne w domach kultury czy szkołach i bibliotekach w terenie. Muzyką żyje na co dzień. Słucham jej, gram, to takie drugie płuco mojego życia.

Był Ksiądz dyrektorem szkoły w Lubyczy Królewskiej a potem w Józefowie.

W obu przypadkach zgodziłem się na prośbę władz oświatowych. Nie czułem się dobrze na tym stanowisku, choć nie żałuję niczego. Z perspektywy czasu nawet trudne sytuacje mają sens. Dyrektorowanie w szkołach pomogło mi szybciej podjąć decyzję o powołaniu do kapłaństwa. cdn.

To dzięki niemu odnalazł Ksiądz swoje powołanie?

Z wielkimi ludźmi "niebezpiecznie" jest się zadawać, bo ich wielkość może obudzić w człowieku pragnienia, które drzemały i wytyczyły nowy kierunek, w jakim wcześniej człowiek wcale nie myślał iść. Okres bezpośredniego przygotowania do kapłaństwa, to czas piękny, ale wymagający dużego wysiłku duchowego i intelektualnego. To czas pytań i szukania odpowiedzi. Franciszek był gigantem duchowym, nie był intelektualistą, ale na tamte czasy człowiekiem światłym i wykształconym. W okresie, który wspominamy, przygotowywałem się do kapłaństwa, wymagającego wielkości duch i wiedzy, więc znowu, po franciszkańsku szukałem Pana Boga i uczyłem się świata.

Czy najważniejszą chwilą w życiu były święcenia, które odbyły się 8 grudnia 1984 r. w Lublinie?

Najważniejsze są urodziny, bo one zaczynają historię człowieka, i śmierć, bo ona kończy okres przygotowania do pełni życia – wieczności. Święc¬enia kapłańskie to bardzo ważny moment w moim życiu, bo ten sakrament określił mnie samego: kim jestem od tego momentu i kim będę na wieczność. Nie wiem, dlaczego, ale taką drogę życia wyznaczył mi Bóg, a więc na tej drodze mam się realizować jako człowiek i na tej drodze mam się zbawić. Nie jako skazany i niewolnik. Dzisiaj wiem na pewno, że Pan Bóg miał rację.

Pierwsza była Łomża, tam pracował Ksiądz jako dyrektor Postulatu i duszpasterz rodzin cygańskich. Później Warszawa, gdzie poszukiwał Ksiądz nowych powołań do zakonu. Kolejne miejsce to Lubartów i praca z młodzieżą Zespołu Szkół Zawodowych i Elektronicznych.

To były decyzje przełożonych. Św. Franciszek uczył posłuszeństwa, ale nie na zasadzie niewolnictwa. On mnie uczył, że przez nich objawia się wola samego Boga. Nawet, jeżeli po ludzku patrząc, podejmują oni niezrozumiałe decyzje, to w ostatecznym bilansie, jeżeli nie stchórzę i podejmę wyzwanie, będą miały sens i znaczenie w moim życiu. Mówię o tym, choć decyzje przełożonych dotyczące mnie nie wymagały heroizmu. Okazały się potrzebne i ważne. Dzięki nim mogłem realizować swoje powołanie i zdobywać doświadczenia, które są częścią mojej historii.

Miał Ksiądz zostać prefektem. Dlaczego tak się nie stało?

Przygotowanie pedagogiczne, kapłaństwo przemawiało za tym, aby pełnić taką funk¬cję w kapucyńskim seminarium. Jednak ktoś z ważnych postaci stwierdził, iż jestem zbyt "prodiecezjalny". Miał trochę racji, i pomysł rektora, abym był jego pomocnikiem, upadł.

Bp Bolesław Pylak, ówczesny ordynariusz lubelski, skierował Księdza do pracy w parafii Św. Józefa w Lublinie.

To następny rozdział mojego życia, kolejna kartka w kalendarzu kapłana Tadeusza. Trzeba było zmierzyć się z wyzwaniem dużej, miejskiej parafii. Budowa nowego kościoła i tworzenie wspólnoty parafialnej, którą wydzielił biskup ze starej, czterdziestotysięcznej parafii w Lublinie. Św. Franciszek, pisząc regułę swojego zakonu, wybrał cytaty z Ewangelii, nic od siebie nie dodawał. Franciszkanin to człowiek, który ma realizować swoje powołanie w każdym miejscu i w każdym czasie jako świecki i jako duchowny, wg słów zostawionych przez Jezusa. Więc teraz miałem być księdzem w lubelskiej parafii, a swoje zadania powinienem wyko¬nywać, przykładając Ewangelię do obecnej rzeczywistości.

Po roku czekała posługa proboszcza w Honiatyczach.

Nadal miałem być kapłanem. Doszły jednak jeszcze inne obowiązki związane z admini¬stracją parafii. Musiałem dokończyć budo¬wę kościoła, zadbać o stronę duchową, ale i materialną powierzonej mi przez biskupa wspólnoty. I znowu Św. Franciszek: bądź prosty, radosny, bądź bratem, ale i ojcem. Wydaje się, że to takie proste... Prostota nie jest łatwa, ale najskuteczniejsza.

Następnie była Łaszczówka na Roztoczu - "naj¬piękniejsze miejsce na ziemi"...

Po latach wróciłem na swoje Roztocze. Tu się urodziłem, tu dojrzewałem, tu już praco¬wałem, ale tym razem mój powrót na Roztocze miał inny wymiar, inne znaczenia dla mnie i dla moich krajanów. Dziękuję Bogu, że po latach znowu stąpam po roztoczańskiej ziemi, po mojej ziemi.

Obecną parafią jest ta w Górecku Kościelnym. Odczuwa tu Ksiądz obecność Św. Stanisława i Św. Franciszka?

"Wędrówką życie jest człowieka" - pisał poeta. Tej wędrówki dosłownie doświadcza ksiądz. Dziwna jest ta droga. Jednym z powra¬cających znaków jest Św. Franciszek. Górecko to przecież stare miejsce franciszkanów. Dawniej to oni żyli i pracowali wśród roztoczańskich lasów - w Górecku. Do dziś w duszach moich parafian brzmi nuta franciszkowej prostoty i umiłowania piękna, radości życia, choć nie jest ono łatwe. Tę nutę usłyszałem od pierw¬szego spotkania z moimi parafianami. Myślę, że gramy razem, a jeszcze w naszej góreckiej kapeli jest biskup - Św. Stanisław. On, gdy naszą orkiestrę poniesie fantazja, przypomina: "Trzymać się nut i nie fałszować!". W Górecku Kościelnym minęło 25-lecie mojego kapłań¬stwa. Mówię mojego, choć ono jest Chrystusa, ale przeze mnie realizowane, więc "noszę skarb w naczyniu glinianym"...

Jest Ksiądz niezwykłym kapłanem, niezwykle energicznym, z głową pełną pomysłów. Prowadzi Ksiądz kronikę parafialną, muzeum, dom rekolekcyjny i uczy religii w szkołach.

Kapłaństwo jest niezwykle. Każdy człowiek jest niezwykły, a więc i każdy kapłan. Trzeba, by każdy z ludzi odnalazł swoją niezwykłość, niepowtarzalność, ale też Autora swojej nie¬zwykłości. To ma rodzić pychę? Nie, ta świado¬mość zobowiązuje i powinna stawiać pytanie: człowieku, co zrobiłeś ze swoją niezwykłością? Pomnażanie talentów, które zostały nam dane, nie jest niezwykłością, ale obowiązkiem. Pro¬szę sobie przypomnieć przypowieść Jezusa i nieszczęśnika, który zakopał talent. Nikt z nas nie jest stworzony do roli nieudacznika! Przez Boga nie będziemy pytani: "Ile mi dałeś?", lecz "Czy wszystko?"

Czy jest Ksiądz srogim ekspertem w komisjach egzaminacyjnych o awans zawodowy nauczycieli muzyki i religii?

Jest to zadanie zlecone mi przez MEN, które od lat pełnię z satysfakcją. Owszem czasem "czepiam się", aby nauczyciel starający się o awans odczuł, że jest to egzamin. Zawsze jednak daję najwyższą ilość punktów. Dochodzą mnie głosy, że dużo wymagam. Wielu księżom pomogłem i pomagam w samym przygotowaniu do awansu zawodowego. cdn.

Kogo Ksiądz najbardziej ceni z artystów i piosenkarzy?

Na festiwal zapraszam tych, których bardzo cenię. Przeprowadziłem z nimi wiele wywiadów, które ukazały się w prasie katolickiej i świeckiej. Violetta Villas jeden z wywiadów umieściła na swoim blogu w internecie. Bardzo cenię Eleni, Janusza Laskowskiego. Wciąż najbliżej jestem ze Stawą Przybylską. Razem tworzyliśmy znany już szeroko Festiwal Pieśni Maryjnej. W ubiegłym roku zaprosiła mnie na jubileusz 50-lecia pracy artystycznej, który odbyt się w SGGW w Warszawie z udziałem Pary Prezydenckiej. Wystąpiłem tam z referatem "Motywy modlitewne w repertuarze Sławy Przybylskiej".

Od 2005 r. prowadzi Ksiądz "Pogotowie modlitewne". Na czym ono polega?

Otworzyłem na stronie internetowej specjalną skrzynkę na prośby o modlitwę, nazwałem ją "Pogotowiem modlitewnym" i tak się zaczęło. Są tam tysiące próśb o modlitwę. Sam nie mogłem ogarnąć, poprosiłem o pomoc w modlitwie kółka różańcowe, osoby chore, grupę franciszkańską. Do modlitwy zachęcam także tych, którzy zwracają się do nas o modlitwę. Cieszę się, że napływa też wiele podziękowań.

Jakie ma Ksiądz marzenia?

Na mojej stronie internetowej napisałem: "Zakończyć organizację Festiwali, zachować dobrą pamięć i dostać się przynajmniej do czyśćca". Mama mówiła mi, że urodziłem się w czepku. Nie wiem, co to takiego. Ludzie mówią, że pod szczęśliwą gwiazdą. Być może nie powiedziałbym tak o sobie. Prawdą jest, że wszystkie moje marzenia i pragnienia, wcześniej czy później realizują się, z Bożą i ludzką pomocą. Czasem realizuje się to, czego bardzo się boję. (…) Nie wszystko przychodzi mi lekko i gładko. Często przeżywam różne trudności i zawody.

Ma Ksiądz wiele pasji.

Zawsze staram się robić to, co najbardziej lubię, a z obowiązku czynię radosną konieczność. Poza kapłaństwem i muzyką, moją pasją są dalsze czy bliższe podróże. Zwiedziłem Stany Zjednoczone, wielokrotnie przebywałem w Anglii, dwa razy we Włoszech, byłem w Austrii, Słowacji i na Ukrainie. W niedalekiej przyszłości będzie Grecja, Ziemia Święta i Meksyk. Posiadam dużą kolekcję starych odbiorników radiowych, gramofonów i patefon. Po moim profesorze muzyki w Liceum Pedagogicznym w Szczebrzeszynie, p. Franciszku Lechowskim, przejąłem wielki zbiór nut, śpiewników i książek z tej dziedziny. Dla zachowania pamięci lat minionych założyłem parafialne muzeum, w którym liczne zbiory przypominają przeszłość polskiej wsi, nierozerwalnie złączonej z bolesną martyrologią naszego narodu. Z uporem i cierpliwością skryby, codziennie dopisuję karty Kroniki Parafialnej.

15 marca 2010 r. uczestniczył Ksiądz w uroczystej kolacji w Pałacu Prezydenckim, jaką na cześć brytyjskiego następcy tronu, Księcia Karola i Księżnej Camilli Parker Bowles wydała Prezydencka Para RP.

Wcześniej wielokrotnie miałem okazję przebywać w Pałacu Prezydenckim w związku z planowaną wizytą p. Lecha Kaczyńskiego na XV Festiwalu w Górecku. Przygotowywane były już szczegółowe plany tej wizyty. Zaproszenie mnie na uroczystą kolację z księciem Karolem było dla mnie miłym zaskoczeniem. Oczywiście skorzystałem z tego zaproszenia, miałem możliwość rozmowy z księciem Karolem, także z prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego Małżonką. Pozostały tylko pamiątkowe fotografie.

Rokrocznie organizuje Ksiądz zbiórkę na cmentarzu w Górecku Kościelnym.

Cmentarz ten jest niepowtarzalny, zabytkowy i spoczywa na nim wielu pięknych ludzi. Cmentarz jest nie tylko świadectwem pamięci współczesnych o przodkach, ale w pewnej mierze też miernikiem poziomu kultury społeczeństwa, którego "teraz" wyrosło, zrodziło się z "wczoraj". Starzy mieszkańcy Górecka, jak i ci, którzy mieszkają tu od niedawna, doskonale o tym wiedzą. Zbiórkę na restaurację starych nagrobków zainicjował Krzysztof Miazek - człowiek nie tu urodzony, ale pełnoprawny obywatel Górecka Kościelnego z wyboru.

KS. TADEUSZ SOCHAN został doceniony przez wielu:
Minister Kultury odznaczył go Złotą Odznaką Zasłużonego Działacza Kultury, "Niedziela" medalem "MaterVerbi", marszałek województwa tytułem "Vice-Ambasadora Województwa Lubelskiego za rok 2004", a z okazji X Festiwalu Pieśni Maryjnej tytułem "Zasłużonego dla Lubelszczyzny". Prezydent RP Lech Kaczyński przyznał mu Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności na rzecz upowszechniania kultury, za osiągnięcia w pracy duszpasterskiej i pedagogicznej. W roku 2010 otrzymał nagrodę Fundacji "Polcul" z Australii, "Złoty Tabor" - od króla Cyganów i Rady Starszych na Festiwalu Kultury Romów w Glinojecku za promocję kultury cygańskiej, a także nagrodę Marszałka Województwa Lubelskiego.

Przyjacielem Księdza był Ks. Zbigniew Antosz. Jak dziś po kilku latach tłumaczy sobie Ksiądz jego odejście?

Bardzo przeżyłem śmierć Zbyszka. Bardzo szanowaliśmy się. Lubił przyjeżdżać do Górecka, aby przy szumie tutejszych strumyków, w cieniu wiekowych dębów, przy śpiewie ptaków, zachwycić się wielkością Boga i pięknem stworzenia. Jako pracownik kurii bywał tu także z Ks. Biskupem. Zachowuję jego maile, listy z życzeniami świątecznymi czy imieninowymi. Jemu poświęciłem wspomnienie, które znajduje się na mojej stronie internetowej pod hasłem "Pamięci śp. Ks. Zbigniewa Antosza". W rocznice jego śmierci sprawuję Mszę Św., organizowaną co rok w kościele w Dąbrowicy.

Na dobre zadomowi! się u Księdza Marcin Janos Krawczyk, wikariusz z popularnego serialu "Plebania".

Znamy się od wielu lat. Przyjaźnię się z jego rodzicami. Często odwiedza mnie z żoną i dziećmi. Przed rokiem w Górecku chrzcił swoje drugie dziecko. Kilkakrotnie prowadził konferansjerkę Festiwalu Pieśni Maryjnej. Kiedy grał w "Plebanii", wielokrotnie pytał mnie, jak zagrać w filmie daną rolę, aby była zgodna z nauką Kościoła. Jest reżyserem kilku filmów krótkometrażowych, nagradzanych w kraju i za granicą. Wspólnie chcemy zrobić scenariusz nowych, polskich "Dziadów".

Gratuluję świetnej strony internetowej.

Dziękuję. Dzięki niej parafia Górecko znana jest niemalże w całym świecie. Bo przecież świat, to globalna wioska. Zapraszam na stronę www.gorecko.pl. Łatwo ją zapamiętać, jeszcze łatwiej ją czytać...

Na stronie internetowej parafii znalazłem przepiękne zdanie: "Naprawdę warto żyć, kochać i być dla innych".

Umieściłem te słowa, bo wiem, że one są prawdziwe. Zrodziły się po latach życia i doświadczeń, sukcesów i porażek. Wiem też, że one, choć nie są wypowiedziane przez moich parafian, są ich mottem niezwyczajnie zwyczajnego życia.

Źródło: TK Niedziela

środa, 29 grudnia 2010

Wesołych Świąt!


Moim Przyjaciołom, Parafianom i Gościom odwiedzającym moją stronę internetową, z całego serca życzę, aby Narodzony Jezus napełnił Wasze serca radością, pokojem, i błogosławił w każdym dniu Nowego 2011 Roku!

Ks. Tadeusz Sochan

wtorek, 30 marca 2010

Wesołych Świąt!



Triduum Paschalne w Górecku Kościelnym

Wielki Czwartek

godz.17:00
Msza Wieczerzy Pańskiej,
Przeniesienie Pana Jezusa do Ciemnicy i adoracja.

Wielki Czwartek - liturgia uobecnia Ostatnią Wieczerzę, ustanowienie przez Jezusa Eucharystii oraz sakramentu kapłaństwa. Jeszcze przed wieczornym rozpoczęciem Triduum Paschalnego rankiem ma miejsce szczególna Msza Św. We wszystkich kościołach katedralnych Biskup diecezjalny wraz z kapłanami odprawia Mszę Św. Krzyżma. Podczas niej biskup święci oleje, które przez cały rok służą przy udzielaniu sakramentów chrztu, święceń kapłańskich, namaszczenia chorych. Kapłani koncelebrujący ze swoim biskupem odnawiają przyrzeczenia kapłańskie. Msza Krzyżma jest wyrazem jedności i wspólnoty duchowieństwa diecezji.

Wieczorem w kościołach Mszą Wieczerzy Pańskiej rozpoczyna się Triduum Paschalne. Przed rozpoczęciem liturgii opróżnia się tabernakulum, w którym przez cały rok przechowywany jest Najświętszy Sakrament. Odtąd aż do Nocy Zmartwychwstania pozostaje ono puste.

Msza Św. ma charakter bardzo uroczysty. Po homilii ma miejsce obrzęd obmywania nóg. Główny celebrans, biskup, proboszcz obmywa i całuje stopy dwunastu mężczyznom.

Po Mszy Św. rusza procesja do tzw. ciemnicy. Tam rozpoczyna się adoracja Najświętszego Sakramentu


Wielki Piątek

godz.17:00
Droga Krzyżowa,
Liturgia Męki Pańskiej,
Liturgia Słowa,
Adoracja Krzyża,
Komunia Święta,
Procesja do Bożego Grobu i adoracja do godz. 2100

Wielki Piątek - w bolesną rocznicę śmierci Pana Jezusa - to dzień Krzyża. Po południu odprawiana jest niepowtarzalna wielkopiątkowa Liturgia Męki Pańskiej. Celebrans i asysta wchodzą w ciszy. Przed ołtarzem przez chwilę leżą krzyżem. Następnie czyta się lub śpiewa, zwykle z podziałem na role, opis Męki Pańskiej według Św. Jana. Centralnym wydarzeniem liturgii wielkopiątkowej jest adoracja Krzyża. Zasłonięty fioletowym suknem Krzyż wnosi się przed ołtarz by każdy wierny mógł go adorować. Ostatnią częścią liturgii Wielkiego Piątku jest procesja do Grobu Pańskiego. Na ołtarzu umieszczonym przy Grobie lub na specjalnym tronie wystawia się Najświętszy Sakrament w monstrancji okrytej białym przejrzystym welonem - symbolem całunu, w który owinięto ciało zmarłego Chrystusa. Cały wystrój tej kaplicy ma kierować uwagę na Ciało Pańskie. W wielu kościołach przez całą noc trwa adoracja. W Wielki Piątek odprawiane są także nabożeństwa Drogi Krzyżowej.

Wielka Sobota

godz. 17:00
Liturgia Wigilii Paschalnej,
Liturgia Światła,
Liturgia Słowa,
Liturgia Chrzcielna,
Liturgia Eucharystyczna,
Adoracja Grobu Pańskiego do Rezurekcji.

Poświęcenie pokarmów na stół wielkanocny
o godz. 8:00, 9:00, 10:00, 11:00.

Wielka Sobota - jest dniem żałoby , ciszy i oczekiwania. Dla uczniów Jezusa był to dzień największej próby. Według Tradycji apostołowie rozpierzchli się po śmierci Jezusa, a jedyną osobą, która wytrwała w wierze, była Bogurodzica. Dlatego też każda sobota jest w Kościele dniem maryjnym.

Tradycją Wielkiej Soboty jest poświęcenie pokarmów wielkanocnych: chleba - na pamiątkę tego, którym Jezus nakarmił tłumy na pustyni; mięsa - na pamiątkę baranka paschalnego, którego spożywał Jezus podczas uczty paschalnej z uczniami w Wieczerniku oraz jajek, które symbolizują nowe życie. W zwyczaju jest też masowe odwiedzanie różnych kościołów i porównywanie wystroju Grobów.

Obrzędy tego dnia obejmują także święcenie ognia, czyli Paschału.
Odprawia się też uroczysta Msza Święta Wigilii Paschalnej.

Wielkanoc

godz. 6:00 - Rezurekcja,
godz.10:00 - Msza Św.
godz.12:00 - Suma.




Kapłan współcelebrujący nabożeństwa Triduum Paschalnego: Ks. Marcin Pudo, doktorant KUL (Biblistyka).





Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego - najstarsze i największe święto w Kościele Katolickim. O świcie we wszystkich kościołach odprawia się Mszę Świętą o Zmartwychwstaniu Pańskim tzw. Rezurekcję. W Wielką Niedzielę przed rozpoczęciem uroczystego śniadania wielkanocnego , staropolskim zwyczajem dzielimy się jajkiem , składając sobie wzajemnie życzenia. Przy dzieleniu się jajkiem - tak jak przy wigilijnym opłatku - mają ustać wszelkie urazy i zawiści. Od wieków na stołach wielkanocnych znajdują się mazurki, serniki , baby i oczywiście pisanki. Jajko - jako symbol początku nowego życia ma i w nas zapoczątkować nowe życie, dodać sił do sprostania coraz trudniejszym jego wymogom.

Poniedziałek Wielkanocny - przeżywamy pod znakiem wody tak święconej, jak i zwykłej. W gwarze ludowej zwany jest lanym poniedziałkiem i popularny jako "śmigus - dyngus”

Serdecznie zapraszamy wszystkich Parafian i Gości do udziału w nabożeństwach Triduum Paschalnego w Górecku Kościelnym!

poniedziałek, 29 marca 2010

Droga Krzyżowa w opr. Ks. Grzegorza Łomzika



Ks. Grzegorz Łomzik
- poeta, kompozytor, muzyk, prefekt, Wadowiczanin, doktorant KUL-u, jak mówi o sobie: zwykły człowiek, który chce bardzo dobrze przeżyć życie i być obok innych. Wielki miłośnik Roztocza, Górecka i przyjaciel Ks. Tadeusza.



Droga Krzyżowa dla młodych
z fragmentami poezji ks. Grzegorza
Niedźwiedź 2o1o


Stacja I - Jezus skazany na śmierć

Droga krzyżowa
Które drogi krzyżowe
są bardziej wymowne
te rzeźbione w drewnie...
czy te głoszone w słowie...
Najbardziej wymowne
są drogi krzyżowe
przeżyte na co dzień


Jezu, pomóż nam młodym ludziom zrozumieć, że tamto skazanie na śmierć, to był tylko początek. Pokazałeś nam wtedy, że tak już zawsze będzie na świecie, że wybierając dobro, będziemy skazywani na cierpienie, na drwiny, na poniesienie wyrzeczenia. Naucz nas Panie z pokorą przyjmować takie wyroki w naszym życiu…

Stacja II - Jezus bierze krzyż na ramiona

Figurka
Życie
jest jak gipsowa figurka
wystarczy
jedna chwila zapomnienia
i rozsypuje się w kawałki
których
już nikt nie umie
poukładać


Panie, my też mamy swoje krzyże, każdy z nas nosi je codziennie w swoim sercu. To są te wszystkie trudne sprawy, że w domu nie ma spokoju, że brakuje pieniędzy na opłacenie tego, co potrzebne do życia, że zachorował ktoś, kto jest nam tak bardzo drogi. Jezu daj nam, abyśmy wpatrzeni w tą stację drogi krzyżowej nauczyli się znosić swoje cierpienie, brać swój krzyż z Tobą …

Stacja III - Jezus upada po raz pierwszy

Życie
jest jak kolejna strona
w wielkiej księdze
Codziennie
przewracamy nową kartkę
ale tak bardzo boimy się
co będzie dalej
czy nie zaskoczy nas
nowy rysunek
nowa treść
nieznana czcionka
Dlatego
wolimy zamykać oczy
i myśleć
i mówić
i wspominać
tylko o tym co było
Oj gdybyśmy mieli tyle odwagi
żeby bez strachu
przewracać kolejne kartki
może wówczas życie
nie byłoby takie trudne


Tyle razy już na różnych rekolekcjach, spotkaniach i katechezach słyszeliśmy o tym co dzisiaj jest naszym upadkiem. Może nawet za dużo razy i dlatego stało się nam to jakby powszechne, że już nie zwracamy uwagi na to, że trzeba z tym walczyć. I może dlatego coraz więcej obok nas jest ludzi słabych, nie umiejących sobie poradzić ze swoimi problemami, nawet takich, którzy później odbierają sobie życie. Jezu, otwórz nasze serca, abyśmy umieli w porę zauważyć co jest złem i odpowiednio zareagować…

Stacja IV - Jezus spotyka swoją Matkę

Są myśli
których nawet wyszeptać się nie da
nikt nie wie skąd się biorą
nikt nie wie gdzie są zapisane
być może dlatego są najszczersze
być może dlatego są tak schowane
a każdy z nas ich ciągle szuka ...


Każdy z nas, chce mieć obok siebie takich ludzi którym by ufał, których by kochał. Na drodze krzyżowej przypomniałeś nam, że dla wielu z nas taką osobą są nasi rodzice, ojciec i matka. To oni tak naprawdę dali nam wszystko, bo co mamy swojego, zapracowanego ? Większość z nas tu stojących, to co ma, ma dzięki pracy rodziców. Jezu daj, żebyśmy w tym całym zwariowanym świecie umieli im kiedyś za to wynagrodzić, zająć się nimi na starość, podprowadzić do śmierci i pamiętać w modlitwie…

Stacja V- Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi

Ojcze wiem że słyszysz
każde moje
naprawdę obiecuję
tak bardzo proszę...
Wiem
że masz dokładnie policzoną
każdą moją
dobrą wolę
szczerą myśl...
Ale wiem również
jak bardzo twoje serce potrafi
przygarnąć to co inni odrzucają
kochać to co innym nie udało się pokochać...
Dlatego
codziennie staję przed Tobą
i to mi wystarczy aby doświadczyć
kim jest Ojciec


Dzisiaj mówi się o coraz większej obojętności. Ludzie nie chcą sobie pomagać, za każdym razem boją się, że jak już pomogą, to będzie trzeba później dać jeszcze więcej i więcej. Dlatego każdy zamyka się w swoich ścianach i nie chce słyszeć o innych. Jezu, a Ty uczysz nas przy tej stacji, że wiele razy jest tak, że samemu nie da się przejść przez życie, że potrzeba pomóc innym, że potrzeba tej pomocy nam. Pomóż nam ludziom XXI wieku nauczyć się żyć z innymi, nauczyć się szczerości i pomocy…

Stacja VI - Święta Weronika ociera twarz Jezusowi

Okruchy chleba
Tyle w nas dobra
ile pozbieramy
jak po wieczerzy
okruszyny chleba
tych co niedbale
gdzieś pod stół spadają
później najbardziej nam
w życiu potrzeba
Bo dobro jest
jak bochen razowego chleba
dopiero podczas głodu widać
jak wszystkim
bardzo go w życiu
potrzeba


Najlepiej wychodzi nam podobno narzekanie. Potrafimy narzekać na wszystko i na wszystkich. A kiedy przychodzi podjąć jakąś decyzję, zrobić coś dla dobra wspólnego czy zadecydować, wtedy uciekamy tak szybko, że nawet bark czasu na odpowiedź dlaczego tak się wszystkiego boimy. Jezu, Ty nas uczysz przy tej stacji, że w życiu najważniejsza jest odwaga i odpowiedzialność za to, co mamy wspólnego. Naucz nas takiego myślenia, że to nie tylko niektórzy, ale wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to jak nam się żyje, jaki mamy kraj, jakie mamy rodziny. Bo to my wybieramy polityków, którzy później nami rządzą, to nasi rodzice tworzą obraz rodziny, to my tworzymy szkołę w której się uczymy. Żebyśmy to rozumieli…

Stacja VII - Jezus upada po raz drugi

Ktoś zapytał
co jest najcenniejsze na świecie
dwóch maluchów
przyciągnęło konia na biegunach
uczeń przyniósł laptopa
a młodzieniec jakieś klucze
rodzice przyprowadzili swoje dzieci
a chorzy album ze zdjęciami
kiedy byli silni i zdrowi
Na koniec wszedł pochylony starzec
podprowadzono go bo sam nie dał rady
i dano mu tabliczkę
a on literami koślawymi
jak w zeszycie Kaśki z pierwszej klasy
napisał
najcenniejsza jest miłość
bo ona nadaje życiu sens
i bez niej wszystko jest tylko skarbem
który rdzewieje
na końcu dał kropkę
co znaczyło
że już nikt nie będzie mógł
tego zmienić…


Najbardziej potrafi zaboleć, kiedy pragniemy naprawdę chcemy być lepsi, a widzimy że coś nam po raz kolejny nie wychodzi. Jakże czujemy się wtedy bezradni i pojawia się nawet myśl, czy ja jestem taki zły, czy już do niczego się nie nadaję ? Nie, to nie o to chodzi. Nie jesteśmy źli. Ale musi w nas ciągle dorastać ta prawda,, że po grzechu Adama mamy w sobie skłonność do zła, to znaczy że łatwiej przychodzi nam zrobić zło, niż dobro. Jezu powstający z drugiego upadku, ucz nas jak pokonywać zło i słabości, żeby być dobrymi…

Stacja VIII - Jezus spotyka płaczące niewiasty

Skarb
Najszlachetniejsze złoto
największa suma pieniędzy
najcenniejsza perła
A jednak prawdziwym skarbem
pozostanie zawsze
najskromniejsze
najpokorniejsze
i najczystsze serce
Wszyscy to wiedzą
a tak mało rozumie …


Podobno nie ma nic smutniejszego, jak sytuacja kiedy ktoś żałując innych nie wie, że sam jest w sytuacji o wiele trudniejszej. To właśnie tą prawdę, pokazujesz nam Panie w tej stacji drogi krzyżowej. Niewiasty płakały nad Twoim cierpieniem, a Ty przystanąłeś i dałeś im do zrozumienia, że to one są w sytuacji, nad którą trzeba zapłakać, bo to ich dzieci zabijają niewinnego Mesjasza. Jezu wszędzie mogą być podobne sytuacje, w szkole, w zakładzie pracy, w domach. Naucz nas abyśmy mieli taką mądrość dostrzegania wszystkiego głębiej, abyśmy umieli uczyć się od innych i nie popełniać tych samych błędów za które płacą dzisiaj cierpieniem nasi rodzice, nasi dziadkowie, nasi wychowawcy…

Stacja IX - Jezus upada po raz trzeci

Sprawiedliwość
dla jednych to troska o równy podział
dla innych odpłata za uczynki
zaspokojenie pragnień ogółu
A tak naprawdę sprawiedliwość
to doświadczenie tego
na co się wcześniej zasługiwało
Bo jak mówi Pismo
to co dzisiaj czynimy w ukryciu
jutro rozgłaszać będą na dachach…


Najbardziej powinniśmy się bać takiej sytuacji, kiedy popadniemy w zło, w słabość i nie będziemy umieli powstać, tylko zrozpatzeni odbierzemy sobie życie, czy uczynimy jakąś krzywdę innym. Jezu, powstać z tego trzeciego upadku, było dla Ciebie z pewnością najtrudniej, ale pokonałeś to. Dlatego przy tej stacji prosimy, żebyś był z nami kiedy upadniemy w jakimś wielkim złu, żebyś był z nami wtedy i pomógł nam powstać, żebyśmy umieli pokonać i naprawić swój grzech…

Stacja X - Jezus obnażony z szat

Strach
Boimy się nocy
bo nie widać drzwi
za którymi pojawia się światło
Boimy się dnia
bo za bardzo widać drzwi
za którymi jest tylko ciemność
Tymczasem
i światło i ciemność są dobre
jeśli tylko
są odpowiedni nazwane
i postawione na swoim miejscu
Kiedy więc przychodzi noc
wystarczy światłem rozpalić mrok
i palić go tak długo
aż ciemność stanie się
porankiem…


Chyba największym cierpieniem, jakie można zadać człowiekowi skromnemu i czystemu, jest upokorzenie go przez publiczne wyśmianie jego godności. Właśnie tak zrobili żołnierze, kiedy z Ciebie, który nauczałeś o czystości, który sam byłeś czystością, zdjęli szaty i prawie nagiego postawili przez ludźmi. Dzisiaj świat upadł już tak bardzo w grzechu nieczystości, że nawet zwrócenie uwagi, uważa się za staroświeckie i śmieszne. Jezu, każdy z nas zapłaci kiedyś za te grzechy, dlatego prosimy Cię daj nam zrozumieć jak bardzo potrzebne jest mądre patrzenie na ciało na czystość w życiu…

Stacja XI - Jezus przybity do krzyża

Szczęście
dla jednych to dużo mieć…
dla innych być kimś ważnym…
Tymczasem tak naprawdę
szczęście
to mieć tylko tyle
by nie być zbyt ważnym

Jakże często bywa tak, że z czymś ogromnie gonimy, wydaje nam się, że kiedy już to zdobędziemy, to będziemy mieli wszystko, że będziemy wtedy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. A później zdobywamy to i okazuje się, że szczęście nie przyszło, że zostało tylko rozgoryczenie i niesmak. Jezu, Ty pokazujesz nam przy tej stacji, że prawdziwe szczęście może dać tylko Bóg, tak jak pisał o tym święty Augustyn, że stworzyłeś nas na Swój obraz i serce nasze dotąd jest niespokojne, dopóki całkowicie nie spocznie w Tobie. Daj żebyśmy zrozumieli tą prawdę, co znaczy całkowicie spocząć w Tobie…

Stacja XII - Jezus umiera na krzyżu

Prawda krzyża
Stanąłem przy drzwiach kościoła
otwartych tak szeroko
że Chrystus z tabernakulum
zdawał się obejmować wszystkich
Swoimi przebitymi rękami
Młoda kobieta zniszczona życiem
wyciągała rękę po grosik
spoglądając na przechodzących
zalanymi smutkiem oczami
Młodzież zastanawiała się
w którą pójść stronę
aby nie spotkać nikogo
a zdołać poczuć smak wagarów
Ministranci wypadli tylnymi drzwiami
śpiesząc się jeden przed drugim
jak uczniowie kiedyś do grobu
Stary kościelny przeganiał rękami wrony
bo znowu naniosły gałęzi
do rynny nad zakrystią
Ksiądz Proboszcz szedł wolnym krokiem
próbując wysłuchać staruszkę
która się aż popłakała
że nikt o niej już nie pamięta
Na środku kościoła klęczał ojciec
prosząc tylko o jedno
o zdrowie dla swojego dziecka
A przy bocznym ołtarzu siedziała kobieta
która zapaliła już tysiąc świeczek
aby Matka Boża uzdrowiła męża pijaka
I wtedy zrozumiałem
że każdy z nas ma swój krzyż
i nie ważne jakie ma on ramiona
ważne że na każdym jest przybite cierpienie
I tylko westchnąłem do Chrystusa
aby poprowadził wszystkich do tego grobu
gdzie poczciwa Magdalena
ogłasza prawdę o zmartwychwstaniu…


Kiedy dobrze przypatrzymy się życiu, można zauważyć, że tak naprawdę ta nasza egzystencja, to nieustanne umieranie dla kogoś lub czegoś. Rodzice poświęcają się, czyli powoli umierają dla swoich dzieci, dla małżeństwa. Ludzie wielcy oddają wszystko dla swojej pasji. Jezu, Ty uczysz przy tej stacji, że każdy z nas, aby był szczęśliwy musi umieć dla kogoś umrzeć. Daj, abyśmy jako młodzi dobrze przygotowali się do takiego rozumienia poświęcenia dla innych…

Stacja XIII - Jezus zdjęty z krzyża

Maria Magdalena
chciała wynagrodzić
Maria od Łazarza
po prostu kochała
a Zuzanna
była zauroczona Dobrą Nowiną
Ale i dzisiaj można spotkać
ewangeliczne kobiety
usługujące dobrocią
Kiedy ich zobaczysz
nie zastanawiaj się
dlaczego to robią
ale spytaj je
gdzie można nauczyć się
takiej prawdziwej miłości


Bywa tak, że niektórych przeraża widok martwego ciała. A przecież to jest przyszłość każdego z nas. Dla każdego bowiem przyjdzie taki dzień, kiedy okaże się że nie żyję. Jezu naucz nas, abyśmy nie bali się śmierci, abyśmy umieli przez całe życie postępować tak, by zasłużyć na dobrą i spokojną śmierć. Abyśmy również mieli szacunek do zmarłych i pamiętali o nich w naszej modlitwie…

Stacja XIV - Jezus złożony do grobu

Zagubiona droga
Ciągle szukamy zbawienia…
Nikodem znalazł dopiero pod krzyżem
bo szukał Jezusa nocą
Tomasz uwierzył gdy dotknął
bo nie było w nim jeszcze ognia
Paweł musiał spaść z konia
zagubiła go gorliwość
Dziś nie ma już golgoty
Chrystus nie przechodzi
przez zamknięte drzwi
inna jest też droga do Damaszku
Dziś Chrystus
przystanął w sierocińcu
zatrzymał się na godzinę w hospicjum
rzucił kwiatka na trumnę
gdzie zabrakło napisu
a potem przeszedł obok tych
którzy cierpieli tak bardzo
że bali się wypowiedzieć nawet słowo
i stanął na wzgórzu z podziwem patrząc
jak niektórzy mając wszystko
ciągle na coś narzekali
Wtedy spuścił głowę
i po raz kolejny powiedział
Dzieci jak trudno jest bogatemu
wejść do Królestwa Mojego
A ty myślałeś nad tym
gdzie jest twoja droga…


Tamten grób w Jerozolimie był taki sam, jak tysiące innych grobów, a jednak po tamtych wydarzeniach, stał się dla nas wszystkich takim szczególnym znakiem, pokazującym pewną prawidłowość, że trzeba dobrze żyć, wyznawać wiarę, karmić się Ciałem Chrystusa, a za to kiedyś właśnie przez ten Jego Grób, przejdziemy do Życia Wiecznego. Jezu daj, abyśmy po rekolekcjach, dobrze się wyspowiadali i w czasie świąt przyjęli z prawdziwą wiarą Komunię świętą, aby to wszystko przeprowadziło nas kiedyś przez Twój Grób do Raju.

Ks. Grzegorz Łomzik – wszystkim do medytacji własnej i przemyśleń

czwartek, 24 września 2009

Zaproszenie na odpust ku czci Św. Franciszka

ZAPROSZENIE NA ODPUST
KU CZCI ŚW. FRANCISZKA
2009.10.04
DO
GÓRECKA KOŚCIELNEGO

Porządek nabożeństw:
Msze Św.godz. : 800, 1000, 1200.





Celebra Mszy Św. odpustowej i kazania
Ks. Kan. Leszek Surma Dziennikarz TVP Lublin.





Oprawa muzyczna zespół "ACCORD"
z Tarnopola (Ukraina).

Kierownik artystyczny i aranżacja Eugeniusz Gunko

Kwartet w składzie:
Wolodimir Futorski -tenor,
Wolodimir Gapiy - tenor,
Wiktor Zabczuk - baryton,
Yuriy Kochanskuy - bas,


Są artystami filharmonii w Tarnopolu. Zespół śpiewa głównie a capella, pieśni ludowe ukraińskie i innych narodów, klasyczną muzykę sakralną i współczesną. Koncertowali w Niemczech, we Francji Rumunii i w Polsce.
Nagrali trzy płyty.

Więcej na www.gorecko.pl

środa, 3 czerwca 2009

Zaproszenie na odpust ku czci Św. Antoniego

Uroczystość odpustowa
ku czci Św. Antoniego
i Prymicje w dniu 14.06.2009 r.
w Górecku Kościelnym

Msze Św. z homilią odpustową o godz. 800, 1000
Uroczysta suma z homilią i procesją eucharystyczną o godz. 1200




Posługa Słowa Bożego w dniu odpustu
Ks. Marcin Pudo, doktorant KUL
(Biblistyka)









Celebra Mszy Św. Prymicyjnej
o godz. 12
00 Ks. mgr Damian Szewczyk
(Archidiecezja Lubelska)




Oprawa muzyczna Mszy Św. o godz. 1000 i 1200 Zespół "SOLEMIS",
laureat XIII Festiwalu Pieśni Maryjnej "Górecko 2008"


Serdecznie zapraszamy!

Strona Parafii: www.gorecko.pl